UWAGA !!!

Następny rozdział dodam w niedzielę 17.06.2012r.
Zamierzam skończyć tego bloga. W sumie będzie 20 rozdziałów. Mało, ale będą one długie.

poniedziałek, 21 maja 2012

18

- Harry, bardzo ładne imię. - powiedziała puszczając do mnie oczko.
- Dziękuje.- powiedziałem głupio się uśmiechając.
- Znasz okolice ? - zapytała.
- Nie znam, niestety. - odpowiedziałem drapiąc się po szyi.
- To może cię odprowadzić ? Mam Londyn w małym paluszku. - zaproponowała.
- Wiesz to nie jest zły pomysł. - powiedziałem.
- O 18 tutaj ? - zapytała.
- Jasne. - odpowiedziałem.
W sumie to nie wiem czemu się zgodziłem. Przeraża mnie ta nowo poznana dziewczyna, ale przynajmniej będę wiedział gdzie co jest.

Punkt 18 stanąłem przy piekarni.
- Cześć. - usłyszałem za sobą piskliwy głosik.
- Hej Nicole. - podałem jej rękę, którą ominęła i mnie przytuliła. Poczułem przesadnie malinowy perfum.
- Idziemy ? - zapytałem.
- Jasne. Może na początek milkshake city. - złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę właściwej drogi.
- Skąd się przeprowadziłeś ? - zapytała.
- Z Paradise. - odpowiedziałem.
- Gdzie to jest ? -
- W Kalifornii. -
- Aha. - zamyśliła się. - Gdzie to jest ? - zapytała ponownie.
- W USA - odpowiedziałem robiąc przy tym wielkie oczy.
- A gdzie to jest ? -
- Niedaleko - powiedziałem poprawiając swoje włosy.
- No to trzeba było tak od razu kociaku. - powiedziała. Wtedy to już złapałem się za głowę.
Gdy doszliśmy do milkshake city Nicole zaczęła piszczeć. Zatkałem sobie uszy i zapytałem.
- O co chodzi ? -
- Tak siedzi mój kolega - pokazała na mulata w czarnych postawionych do góry włosach. - Chodź musisz go poznać. - powiedziała.
- Zaynuś - pisnęła gdy byliśmy przy stoliku.
- Cześć Nicole i nieznajomy. - odpowiedział przyglądając mi się uważnie. - Nie widziałem cię tu nigdy. Coś za jeden ? - dodał.
- Jestem Harry, z Paradise. - przedstawiłem się.
- Jestem Zayn z Londynu. - zaśmiał się.
- Miło. - powiedziałem.
- To jak przysiądziecie się. ? - zapytał Zayn.
- Pewnie. - odpowiedziała Nicole.
Siedzieliśmy, piliśmy shaki, gadaliśmy o tym że kiedyś sie wybierzemy wszyscy razem do Paradise, bo ponoć to " niedaleko". Gadaliśmy, gadaliśmy ... w sumie to dużo gadaliśmy.
W końcu musiałem iść, jedynie jeszcze wymieniłem się z nimi numerami.
Gdy znalazłem sie w domu od razu położyłem spać.
Znalazłem się w kręgielni, było pusto jedynie jedna osoba wybierała kulę. Odwróciła się i wtedy zobaczyłem jej piękną twarz.
- Czekałam na ciebie. - powiedziała uśmiechając się.
- Jenny. - podbiegłem do niej i mocno przytuliłem.
- Zagramy ? - zapytała kiedy oderwaliśmy się od siebie.
- Mam rozumieć, że chcesz przegrać. - powiedziałem.
- Śnisz kochanie. - 
- Właśnie śnię. - zaśmialiśmy się.
- Rzucaj pierwsza. - powiedziałem.
Wzięła trzecią kulę z rzędu  i rzuciła, miałem pecha bo zbiła wszystkie. Uśmiechnęła się triumfalnie i usiadła na sofie.
Podrapałem się po szyi , wziąłem pierwszą lepszą kulę i rzuciłem, miałem pecha ponieważ 3 zostały i tak wiedziałem, że za drugim razem tego nie zbije.
Graliśmy już tak przez pewien czas. Co ja pisze ... ona mnie miażdżyła przez jakiś czas. W końcu postanowiłem zmienić reguł gry. Podszedłem do niej i przytuliłem ją mocno z tyłu, Jen kulę rzuciła na oślep i mocno się do mnie przytuliła.
- Bo przegrasz. - powiedziałem.
- Chrzanić grę, ja chcę ciebie. - zaśmiała się.
Czułem się jak w niebie, przy niej mógłbym spać godzinami, dniami, tygodniami, miesiącami, latami, wiekami, na zawsze.

niedziela, 13 maja 2012

17 * początek cz. 2

Każdy z nas doświadczył, doświadcza albo na pewno doświadczy stratę ważnej dla nas osoby. Po jej śmieci, po śmierci mojego skarbu, nie byłem sobą.  Ciągle zadawałem sobie jedno pytanie. Dlaczego właśnie ona ?
Od jej pogrzebu minął dokładnie miesiąc. Przeprowadziłem się do cioci w Londynie, nie mogłem dłużej zostać ani u babci ani u mamy. Max i Stephanie zostali w Paradise, są razem i mają się świetnie. Utrzymujemy kontakt. Co jest w tym najgorsze ? W każdej osobie, nawet w mojej własnej cioci i kuzynce Carter widzę jakąś cząstkę jej, mojej Jenny. Nigdy się nie pogodzę z faktem, że już jej nie ma, lecz muszę wziąć się za siebie, bo za niedługo wywalą mnie z domu i będę mieszkać pod mostem. Wiem, że wtedy nie byłaby ze mnie dumna.
Zaczęły się wakacje. O pracę nie muszę się martwić, bo ciocia ma piekarnię. Zatrudnię się u niej.
- Harry ! Jeśli chcesz pracować u mnie w piekarni to bądź proszę jutro o 5 przy aucie. - oznajmiła ciotka Kate.
- Dobrze ! - odkrzyknąłem i kładłem się spać. Przecież jutro zaczynam pracę, w dodatku  o 5 rano !

- Harry, Harry. - kobiecy głos szeptał cicho moje imię. Nerwowo zacząłem się rozglądać na wszystkie strony, aż w końcu zobaczyłem ją. Stała na czarnym moście.
- Jenny. - wyszeptałem.
- Przepraszam, że tak odeszłam bez pożegnania. - cicho się zaśmiała.
- Przeproś lepiej za to, że w ogóle odeszłaś. - powiedziałem.
- Przepraszam kochanie. Tak musiało być. - powiedziała podchodząc bliżej do mnie.
- Dlaczego ? Wiesz jak mi ciężko ? - zapytałem dotykając jej dłoni.
- Nie chce żebyś z tego powodu się smucił. Chcę byś znalazł na nowo szczęście, miłość, przyjaźń, skarb. -        spojrzała mi głęboko w oczy. - Ja teraz będę twoim aniołem. - powiedziała. - Będę zawsze przy tobie. - dodała całując mnie w czoło.


- Harry - usłyszałem czyiś szept. - Hazza - osoba podniosła nieco ton. - Styles ! - krzyknęła i parę sekund później poczułem poduszkę na swojej twarzy. - Wstawaj jest 4: 30 ! - ponownie krzyknęła.
- Carter oberwiesz kiedyś. - syknąłem sucho
- Oj kuzynie złość piękności szkodzi. -
Wstałem leniwie z łóżka i poszedłem do łazienki wykonać poranne czynności. Po nich ubrałem jeansy, trampki i niebieską bluzkę. Jenny zawsze ją uwielbiała. Samotna łza spłynęła mi po policzku. Świetnie jak w piekarni przypomni mi się, że lubiła bułki to mnie chyba szlag trafi. Skierowałem się do auta ciotki. Czekała już na mnie, więc wsiadłem i pojechaliśmy do piekarni.

- Okej Harry, to ja zabiorę się za towar, a ty dasz radę sprzedawać ? - zapytała.
- Pewnie ciociu. - odpowiedziałem i po chwili znikła za niebieskimi drzwiami.
Po godzinie siedzenia na twardym krześle i dokładnym rozglądaniu się po pomieszczeniu przyszła pierwsza klientka.
- Dzień dobry. - powiedziałem.
- Dzień dobry. - odpowiedziała złotowłosa dziewczyna o niebieskich oczach. - Cztery bułki poproszę. - uśmiechnęła się do mnie. Miała taki podobny uśmiech do Jenny, w sumie to nos też miała podobny.
- Oczywiście. - powiedziałem i podałem jej 4 bułki przygotowane przez ciocię. - To będą 4 dolary. - gdy dziewczyna wyszła, do piekarni weszła druga dziewczyna i może miała blond włosy tak jak tamta i niebieskie oczy, ale kilo tapety je odróżniało.
- Cześć. Dwie bułeczki poproszę. - powiedziała przesłodzonym głosem.
- Jasne. - podałem jej bułki. - 2 dolary. - dziewczyna zapłaciła po czym zapytała
- Jesteś tu nowy ? -
- Tak, niedawno się przeprowadziłem. - odpowiedziałem.
- W takim razie, jestem Nicole. - podała mi wytipsowaną dłoń.
- Harry. - lekko uścisnąłem jej rękę z obawy że mnie udrapnie.

_______________________________________________________________
Powiedzmy, że to był taki mały prolog 2 części.
Podoba się ?