UWAGA !!!

Następny rozdział dodam w niedzielę 17.06.2012r.
Zamierzam skończyć tego bloga. W sumie będzie 20 rozdziałów. Mało, ale będą one długie.

wtorek, 28 lutego 2012

010

- Jenny ty płaczesz ? - zapytał z troską w głosie.
- Harry czy ty .. czy ty coś do mnie czujesz ? - zapytała.
- Ja, ja ... - prawda była taka, że Harry czuł do niej miętę, lecz mieli zostać tylko przyjaciółmi.- Nie, Jen jesteśmy znajomymi, dobrymi znajomymi. - powiedział, a Jenny odetchnęła z ulgą. - Ale dlaczego płaczesz ? - zapytał.
- Nie, nic się nie stało tylko poleciało kilka ostrych słów. - powiedziała. - A co u Max'a ? - dodała.
- Jeszcze z nim nie rozmawiałem. Gdzie teraz jesteś ? - zapytał Harry.
- W parku niedaleko lodziarni. - odpowiedziała Jenny.
- Czekaj tam ! Zaraz wpadnę i pójdziemy razem do szpitala. - nie dając Jenny cokolwiek powiedzieć rozłączył się.
Po chwili Hazza był w zasięgu wzroku Jen i niósł w rękach lody. Z wielkim uśmiechem na twarzy podszedł bliżej i wręczył jej deser.
- Dziękuje. - uśmiechnęła się lekko i powolnym krokiem ruszyli w stronę szpitala.
Szli w zupełnej ciszy. Nie przeszkadzało im to, lecz Owan postanowił przerwać.
- Daj spróbować. - powiedział robiąc słodkie oczka i dzióbek. Jenny śmiała się zbliżając deser do jego ust.
- Leci samolot ! - machała lodami przed jego twarzą. - Turbulencje, turbulencje ! - w końcu zgodnie z jej planem kawałek słodyczy wylądował Harry'emu na nosie.
- O nie, teraz to nie żyjesz ! - krzyknął w jej stronę po czym zaczął ją gonić. McCras uciekała ile sił w nogach, lecz Owan był szybszy i po kilku sekundach dogonił ofiarę. Wziął ją na ręce niczym pannę młodą.
- I co ja z tobą zrobię ? - zapytał jakby sam siebie.
- Może tak puścisz ? - 
- Nie, kara musi być ! - zamyślił się na chwilę po czym pokazał na nos. - Zlizuj.
- Słucham ? - zapytała Jen robiąc wielkie oczy. Harry wybuchnął śmiechem.
- Żartowałem ! Ale całus w policzek musi być. - powiedział.
- No już dobrze, ale po tym mnie puścisz ? -
- Tak. - 
Jenny przybliżyła usta do jego policzka i delikatnie go musnęła. Harry uśmiechnął się szeroko i z niechęcią postawił ją na nogi.
- Już nigdy w życiu nie umyję tego policzka. - powiedział.
- Wariat ! - powiedziała uderzając go lekko w ramię.
Takim o to sposobem doszli do szpitala. Wjechali windą na szóste piętno i skierowali się do sali numer sześćset piętnaście. Stanęli w progu i widok jaki zobaczyli totalnie ich zaskoczył.
- Steph ? - zapytała Jenny.
- Hej wam. Przepraszam cię Max, chciałabym pogadać z Jenny. - powiedziała i pociągając Jen za rękę wyszły z pokoju. - Strasznie cię przepraszam Jen. Na prawdę tak mi przykro, że byłam taką egoistką. Twoje słowa dały mi tyle do zrozumienia. Mam nadzieje, że wybaczysz mi to wszystko. - powiedziała Steph.
- Stephanie oczywiście, że ci wybaczę. Każdy popełnia błędy, a ty jesteś jedną z osób przez które  Paradise staje się dla mnie lepsze. - powiedziała po czym ją przytuliła.
- Max wyznał mi to co czuje. Powiedział, że mnie kocha. - powiedziała.
- I co ty na to ? - 
- Wiesz, nie wiem czy czuję do niego to samo, ale nie jest mi obojętny także zgodziłam się na pytanie czy będę jego dziewczyną.-  obie zaczęły skakać trzymając się za ręce jak w przedszkolu.
Harry podszedł bliżej Max'a.
- Jak się czujesz ? - zapytał.
- Wspaniale, muszę podziękować Jenny. Harry nie wypuszczaj jej i nie zrań. - odpowiedział. - No a u ciebie ? - dodał.
- Wiesz jakoś to będzie. Jesteśmy dobrymi znajomymi i tak na razie zostanie. - powiedział Hazza  wyginając usta w podkówkę.  Dziewczyny wróciły na salę. Chwile porozmawiali, pozdawali relację z świata po za szpitalem i zebrali się by pójść do domu.
____________________________________________
Nie wiem kiedy następny. Jakoś nie umiem pisać dłuższych rozdziałów.
Moim zdaniem tu się najwięcej jak na razie dzieje.   

poniedziałek, 27 lutego 2012

009

Następnego dnia Jenny jak obiecała poszła obgadać z koleżanką sprawę Max'a. Delikatnie nacisnęła okrągły guzik i wpatrywała się w klamkę czekając, aż ktoś otworzy. Nagle drzwi otworzyły się i wyszła z nich matka Steph, Natalie.
- O dzień dobry. Dzwoniłaś do drzwi ? Niestety prądu nie ma. Jeśli chcesz to wejdź Stephanie jest na górze. - powiedziała w pośpiechu wsiadając do auta i odjeżdżając w siną dal. Zszokowana Jen weszła do środka zamykając drzwi za sobą. Obróciła się wokół własnej osi i obejrzała wszystko dookoła.
- Jenny ? Co ty tutaj robisz ? - zapytała jej koleżanka schodząc ze schodów.
- Cześć, przyszłam pogadać. - powiedziała pokazując mały palec.
- O, czy to coś poważnego ? - wskazała drogę do salonu i razem usiadły na kanapie. - Słucham cię.  - dodała.
Splotły swoje małe palce, uśmiechnęły się do sb i puściły.
- Dobra, więc czujesz coś do Max'a ? - zapytała Jen.
- Żartujesz ? - zaśmiała się Steph.
- Nie, ja tak na poważnie. -
- A dlaczego pytasz ? -
- No bo wiesz. - Jen próbowała wymyślić jakąś sensowną wymówkę. - Widziałam was jak gadaliście na imprezie, coś zaiskrzyło ? - powiedziała.
- Nie ? Ten debil po prostu się wydurniał, a ja go spławiłam. Tyle. -
- Czyli nie podoba ci się. -
- Stanowczo nie, a co ? Taki debil nawet mi do pięt nie dosięga. -
- Dlaczego ty go tak obrażasz, co on ci zrobił ? -
- Po prostu się urodził.-
- Steph ! Nie mogłabyś być chociaż odrobinę milsza. -
- Przecież ja jestem miła. To tylko takie koleżeńskie obelgi. Tak jak ja na przykład powiem tobie. Ej Jen ładna bluzka ty stara jędzo. -
- To że ty wiesz, że to nie było na serio, nie znaczy że wszyscy to wiedzą. Możesz tym kogoś zranić.-
- Kogo na przykład ? -
- No nie wiem Max'a. Mogłabyś inaczej okazywać uczucia.-
- I mówi to osoba od której bucha uczuciami. Spójrz na siebie i Harry'ego. On chce dla ciebie jak najlepiej, a ty się bronisz przed miłością bo złożyłaś głupią obietnicę. Tylko grasz z uczuciami Harry'ego ! -
- Ale on nie przedawkował przeze mnie ! Nie wylądował w szpitalu ! - wykrzyczała Jenny mając łzy w oczach.
- Co ?! O czym ty w ogóle mówisz ? -
- Tak Steph, Max wylądował przez ciebie w szpitalu. Przez te twoje głupie uczucia ! Nie pomyślałaś nigdy że może mu na tobie zależeć ?! Miałam tego nawet ci nie mówić, ale za późno ! Idź teraz może pokaż mu jeszcze te swoje uczucia to zniknie z tego świata ! Powodzenia ! -
- A-ale Jen ? -
- Wiesz mogłabyś chociaż raz zamknąć oczy, a otworzyć serce. I poczuć kto ma cię za plastikową pudernicę, a kto za ładną dziewczynę z cudowną osobowością. - powiedziała Jen i wyszła z domu.
Wyjęła swój telefon i zadzwoniła do Harry'ego, który odebrał po dwóch sygnałach.
- Halo ? - powiedział do słuchawki.
- Harry, słuchaj właśnie gadałam z Steph. Nie wiem czy moja rozmowa cokolwiek zdziałała. - powiedziała pociągając nosem.
- Jenny ty płaczesz ? - zapytał z troską w głosie.
- Harry czy ty .. czy ty coś do mnie czujesz ? - zapytała.
 ______________________________________________
Jutro kolejny obiecuję.
W niedzielę nie dodałam, bo rano musiałam się uczyć a później urodziny od koleżanki więc nie było czasu, ale jutro dodam.
Dziękuję Ewelinie za pomysł z kłótnią koleżanek i za ciąg dalszy xdd.

piątek, 24 lutego 2012

008


- Panie doktorze, co z nim ? - zapytał Hazza.
- Jesteście rodziną ? - zapytał doktorek.
- Nie, ale jesteśmy przyjaciółmi, to my go tam znaleźliśmy . - powiedział Harry.
- Nie jesteśmy pewni co mogło być przyczyną. Prawdopodobnie przedawkował. - na te słowa Owan wytrzeszczył oczy.
- Ale jak to ? - zapytał zszokowany.
- Może sam wam wytłumaczy, możecie wejść. - powiedział.
Natychmiast weszli do sali.
- Harry ... - 
- Dlaczego to zrobiłeś ? - zapytał sie przyjaciela.
- Bo ja, przepraszam. Chodzi o ... - nie dokańczając zdania, spojrzał na Jenny.
- Okej, już wychodzę. - powiedziała i wyszła. Była jednak zbyt ciekawska i postanowiła podsłuchiwać.
- Słuchaj Harry, wiem że ty mnie zrozumiesz jak nikt inny, ale ja po prostu nie wiem jak mam się zachować w stosunku do Stephanie. - mówił Max.
- Stary, ale o co chodzi. Zakochałeś się ? Przez to brałeś ?! - zdenerwował się Hazza.
- Tak, zakochałem się w najmniej oczekiwanym momencie. Nigdy tego nie chciałem, ona była jak kumpela taka do wkurzania, a teraz wszystko sie zmieniło. Tylko że ona mnie odtrąca. -
Jenny przysłuchując się tej rozmowie wyobraziła sobie jakby to ona była na miejscy Max'a, a na miejscu Steph był Jason. Spuściła głowę w dól.
- Może powiemy o tym Jen ? - zaproponował Harry.
- Nie, dobrze wiesz, że ona się z nią przyjaźni wszystko by wygadała. - zrujnował jego plany Max.
Jenny nie wytrzymała i w końcu weszła do sali.
- Tak, tak podsłuchiwałam, ale nie możesz tak tego rozegrać. - powiedziała.
- No to już załatwione. - powiedział Harry uśmiechając się do Jenny.
- Błagam powiedz, że jej tego nie powiedz. - 
- Max zrobimy tak. Podpytam się jej co o tobie myśli. Później się coś wymyśli. - powiedziała.
- Dziękuję ! - odetchnął z ulgą Max. 
Około północy Jenny postanowiła wracać, a Harry cóż odprowadzić ją do domu.
- Może jutro razem też wskoczymy do Max'a. - zaczął Harry. Jenny krzywo sie na niego spojrzała. - No jako znajomi oczywiście i przy okazji omówimy twój plan. - dodał po chwili.
- Dobrze, jutro spotkam się z Stephanie i obgadamy to wszystko, a później zadzwonię do ciebie. Podaj mi proszę twój numer ? - powiedziała.
- Okej, daj komórkę, zapisze ci. - Jen podała mu swoją komórkę, wystukał swój numer, a kiedy nadszedł czas rozstania chciał ja przytulic, lecz ta tylko podała rękę i speszona uciekła do domu.


Kiedy Harry wszedł do domu o mało co nie zemdlał. Wszędzie walał się butelki po piwie, wódce. Porozwalane rzeczy, niektóre widział po raz pierwszy. Wszedł do swojego pokoju i zastał tam śpiąca Steph. Pomyślał, że nie będzie jej budzić, więc poszedł położyć sie do pokoju gościnnego.
Przez myśl przechodziło mu jedno słowo " Dziękuję ". Ledwo co zdążył je pomyśleć spał w najlepsze.


_____________________________________________________
Wiem, wiem beznadzieja. Nie mam weny, ale cóż tak to jest jak koleżanka chce cie zabić za nie dodanie kolejnej notki.
Dedykacja dla Eweliny < 3
Kolejny bardziej ciekawszy dodam jutro, albo w niedzielę rano xd.
Teraz normalnie jakiejś głupawki dostałam bo 9 marca One Direction mają live Chata i bd odpowiadać na nasze pytania. xdd.
1D Dream !

niedziela, 5 lutego 2012

007

Przeszli chyba całe Paradise, gdy Harry krzyknął na widok leżącej w parku osoby. Jenny spojrzała na niego i szybko pobiegli w stronę ofiary.
-Max ? - zapytał po czym spojrzał na twarz chłopaka. - Max ! Idioto coś ty narobił ! - krzyknął.
Jenny oddaliła się na pięć kroków i zadzwoniła po karetkę. Tym czasem Max leżał już nieprzytomny w objęciach Harry'ego.
- Wiesz co mu się stało ? - zapytała.
- Nie mam zielonego pojęcia.- mówił zapłakany.
Jen nienawidziła kiedy ktoś płakał. Nienawidziła bólu, którym Harry został właśnie obdarzony. Podeszła do niego po czym mocno go przytuliła.Wtulił się w nią jak małe dziecko, nadal trzymając kolegę na kolanach.
Po chwili przyjechała karetka, która niestety nie mogła ich zabrać, zabrali tylko poszkodowanego, więc postanowili, że pójdą tam pieszo.
Nie rozmawiali, tylko co chwilę było słychać jak Harry chlipie.
- Harry ? - zapytała.
- T-tak ? - odpowiedział.
- Przykro mi. -
- Mnie też . Chociaż z drugiej strony, w końcu ode mnie nie uciekasz. -
- Wiesz .. - zatrzymali się na chwilę. Ona spojrzała mu w oczy. - To właśnie przez taki ból nie zbliżam się do żadnego chłopaka. Powoli zaczynam do każdego człowieka. - powiedziała ze zaszklonymi oczami. Styles to za uwarzył na co mocno ją przytulił.
- Nie każdy jest taki sam. Może niektórzy pragną twojego szczęścia. - powiedział.
- Nie wiem, ale boję się, tego że znów będzie bolało.. -
- Zaryzykuj, dużo masz do stracenia to fakt, ale jeszcze więcej do zyskania. - powiedział. - Jenny obiecaj mi coś. - dodał.
- Co ? - zapytała.
- Obiecaj, że nie uciekniesz ode mnie, że między nami będzie przynajmniej przyjaźń. -
- Obiecuję. - powiedziała i wtedy rozpłakała się na dobre. Szli przytuleni przez całą drogę i płakali razem. Gdy doszli do szpitala, pielęgniarka nakierowała ich na salę. Nie mogli wejść, więc poczekali na korytarzu.
- Co będzie, kiedy on ... on -
- Nawet tego nie mów Harry ! On nie umrze ! Nie wierzę w to. -
- A co będzie jak jednak . -
- Masz nadzieje, że on wyzdrowieje i znów jak dawniej będziecie się przyjaźnić. Masz miłość, którą otaczasz przyjaciół. Musisz uwierzyć w to wszystko, tyle wystarczy. -
- Dziękuję. - powiedział i znów wtulił się w nią jak małe dziecko, Jenny tylko wzmocniła uścisk.
Z sali wyszedł lekarz z grobową mina.
- Spokojnie on już tak mają. - powiedziała.
- Panie doktorze, co z nim ? - zapytał Hazza.

___________________________
Następny rozdział w sobotę  ; pp

006

- Kogo tu przywiało ? Jenny McCras ? - za jej plecami zjawił się  nie kto inny jak Harry.
Jej serce natychmiast przyśpieszyło. Udała więc że tego nie słyszy i poszła dalej w tłum.
Harry szedł za nią po drodze potrącając każdego. Kiedy Jenny doszła do końca korytarza znalazła się w pułapce. Stanęła w koncie i odwróciła się.
- Dlaczego przede mną uciekasz ? - zapytał loczek.
- Ja ? Nie, ja nie uciekam. - odpowiedziała brązowooka.
- To może zatańczysz ze mną ? - 
- Nie, ja nie umiem tańczyć. - skłamała, dobrze wiedziała że najgorsza nie jest.
- W takim razie mogę cie nauczyć. -  
Nim cokolwiek powiedziała, Harry wziął ją za rękę i pociągnął w stronę parkietu. Jej ręce położył na swoich ramionach, a swoimi objął ją w talii.
- Ja, nie sądzę żeby był to dobry pomysł. - powiedziała i chciała się wyrwać.
- Przestań w końcu sądzić, nie myśl ... czuj. - powiedział po czym mocniej ją do siebie przyciągnął.
Spojrzała w jego oczy i więcej nie chciała się wyrywać. Miała go unikać dobrze o tym wiedziała, ale czym bardziej postanawiała tym bardziej jej się to nie udawało. W jego oczach mogła zauważyć skaczącą iskierkę szczęścia. Sama nie wiedziała co o tym myśleć, przecież obiecała sobie coś w Toronto ! Chciała zapobiec katastrofie i odwróciła wzrok. 
Całej sytuacji przyglądała się Steph z Max'em.
- Ja nie mogę ! - powiedziała na ruch Jenny. - Co ona wyprawia, dostała szansę i jej nie bierze. - dodała.
- Jaką szansę ? - zapytał Max.
- Nie ważne. - odpowiedziała.
- A może byśmy tak spróbowali na parkiecie ? - zapytał ponownie Max i poruszał zabawnie brwiami.
- Taa, jasne. Bujaj się ! - odpowiedziała Steph i poszła tańczyć z koleżankami ze szkoły.
Max spojrzał na nią ze smutkiem i poszedł się przewietrzyć.
Piosenka się skończyła i Jenny wyrwała się z uścisku Harry'ego.
- Dziękuję za ten taniec, piękna. - szepnął jej do ucha. Jenn spłonęła w rumieńcach i poszła usiąść na kanapę wzrokiem szukając Stephanie.
- Kogo szukasz ? - zapytała Steph stojąca za nią.
- Rany, chcesz żebym zawału dostała. - powiedziała. - Ciebie szukam. Chciałabym już pójść do domu. - dodała.
- O nie, Jen proszę jeszcze pół godziny. - powiedziała blondynka spoglądając na brunetkę z miną smutnego psiaczka.
- No dobra. - uległa Jenny.
- Dziękuję ! - pisnęła i pobiegła do baru.
Ona stąd nie wyjdzie żywa - pomyślała Jenny.
Stephanie nie odrywała się od barku, Jenny poproszono kilka razy do tańca, gdy w końcu usiadła podszedł do niej Harry.
- Widziałaś moje Max'a ? - zapytał.
- Nie, nie widziałam. A coś się stało ? - zapytała.
- Właściwie to nie wiem gdzie jest, Stephanie powiedziała, że poszedł się przewietrzyć jakieś pół godziny temu. Boje się o niego. - 
- Harry, Max to duży chłopak na pewno sobie poradzi. Ale faktycznie pół godziny temu, a dzwoniłeś do niego. ? - 
- Tak, dzwoniłem z dziesięć razy, nie odbiera. - powiedział zmartwiony.
- Może faktycznie coś się mu stało. -
- Jenny proszę choć ze mną go poszukać. - 
- A co z imprezą ?  Zostawisz tu tak wszystkich ? -
- No nie. Ej Steph popilnujesz imprezy bo .. - nie zdążył nic powiedzieć przez pocałunek Stephanie. Jenny patrzyła na nią z wielkimi oczami. Nie chciała dopuścić do siebie tej myśli, że jest zazdrosna.
- Cześć kochanie ! - powiedziała, kiedy odkleiła się od Harry'ego.
- Stephanie, ile wypiłaś ? - zapytał Harry zaskoczony sytuacją.
- Jeden kieliszek, może 6, ewentualnie 12 - powiedziała i później zaczęła coś śpiewać.
- Jenny zanieś Steph na górę, po prawej stronie pierwszy pokój powinien być wolny, jak nie to zanieś do jakiegokolwiek i połóż spać, ja to zakończę.- 
- Co ?! Ja nie chcę spać. - powiedziała blondynka ledwo stojąc na nogach. Jenny wzięła ją pod rękę i zaprowadziła do pokoju. Położyła na łóżko i przykryła kołdrą.
- Leż tutaj. - powiedziała i chciała już wyjść.
- Aaa z Harry'm masz randkę. Rozumiem ciii, ale on ma zarąbiste usta - rozmarzyła się Steph.
- Skończ już ! - krzyknęła i z hukiem zamknęła drzwi. 
Zeszła na dól i zobaczyła, że wszyscy już wyszli.
- Idziemy ? - zapytał Harry.
- Jasne. - powiedziała Jen i wyszli szukać kolegę.
Jenny nie wiedziała do końca dlaczego poszła właśnie z nim i na pewno to nie było ze względu na Max'a. Zobaczyła w jego oczach ból i zmartwienie tego co niedawno czuła i jeszcze nie do końca się po tym pozbierała. Tak, to to ją ugięło.
Przeszli chyba całe Paradise, kiedy Harry zauważył ...


________________________________
Dzisiaj wieczorem napisze kolejny rozdział, albo jutro rano jak zdarzę bo jadę do Zakopanego ; )
I dedykacja dla Laury , dziękuję < 3

sobota, 4 lutego 2012

005

W drodze powrotnej do domu, ciągle myślała o Harry'm. Myślała o jego loczkach, uśmiechu, oczach. Nie potrafiła odpędzić jego od siebie. Co jeżeli się zakochała ?
Przecież nie mogła, nie chciała żeby kolejny palant zrobił jej krzywdę. Harry jest przystojny, ale kręci się wokół niego pełno dziewczyn, a on wcale nie jest grzecznym chłopcem co wszystko rujnuje. Pozostało jej jedno wyjście, unikać jak będzie trzeba to znienawidzić.
Gdy weszła do domu przywitała się ze swoimi rodzicami i pognała na górę do swojego pokoju, gdzie włączyła laptopa i od razu dostała wiadomość od Steph.
Stephanie: Dziewczyno dziś piątek ! Idziemy na imprezę ?!
Jenny: Nie przepadam za imprezami.
Stephanie: Oj no nie daj się błagać. Nigdy nie byłaś na imprezie w Paradise, jeden raz jak ci się nie spodoba to wyjdziemy.
Jenny: No dobra, o której ?
Stephanie: O 19 przy skateparku.
Jenny: Dobra, pa < 3
Stephanie: pa
Jenny spojrzała na zegarek, była godzina 16, więc od razu pomyślała o orzeźwiającym prysznicu, niestety mama zrujnowała jej plany wołając ją do salonu. Gdy posłusznie zeszła zaczęła rozmowę.
- Co jest mamo ? -
- Nie planuj nic na niedzielę. - powiedziała.
- Dlaczego ? -
- Bo idziemy razem z rodziną Styles do wesołego miasteczka. Znaczy ja ty, Anne i Harry, bo tata musi pozałatwiać pewne sprawy. - powiedziała. -
- Widzę, że zaprzyjaźniłaś się z mamą Harry'ego. Nie wciągajcie w to nas. -
- Córciu, nie musisz sie nawet do niego odzywać. -
- No zgoda ! Ale ostatni raz żeby mi to było ! - krzyknęła Jenny wchodząc po schodach.
Spojrzała na zegarek i widniała 16:30. Weszła do łazienki i wzięła jak planowała orzeźwiającą kąpiel.
Po kąpieli wysuszyła i wyprostowała włosy , lekko się umalowała i wybrała taki zestaw.
Gdy już była gotowa, spojrzała na zegarek  18:05. Zeszła do kuchni przekąsić co nie co i wyszła z domu przy skateparku była punktualnie o 19.
- Hej ! - przywitała ja Stephanie.
- Hej, Hej. - odpowiedziała jej.
- Więc u tego kolesia do którego pójdziemy zwykle jest kącik dla par, taneczny, spokojny na rozmowy i pijacki dla tych którzy po prostu chcą się upić. Myślę że dobrze się będziesz tam bawiła. -
- A do kogo my właściwie idziemy ? - zapytała Jen.
- Do takiego kolesia co chodzi z nami do klasy. -
- Do Styles'a prawda ? - zapytała wściekła.
- Tak, nie złość się. To impreza założę się że nawet cię nie zauważy. -
Steph dobrze wiedziała, że tak. Chciała żeby Jenny się w końcu przekonała. Nie musi być do Harry'ego , ale do jakiegokolwiek lepszego faceta. Nie będzie marnowała życia. Z resztą przypatrzymy sie jaki ten Styles jest na prawdę.
Gdy doszły na miejsce nie miały zamiaru pukać, po prostu weszły. Stephanie od razu wmieszała się w tłum i gdzieś zniknęła. Przerażona Jenny ledwo kojarząca kilka osób stała jak ten kołek w przejściu.
- Kogo tu przywiało ? Jenny McCras ? - za jej plecami zjawił się  nie kto inny jak Harry.
Jej serce natychmiast przyśpieszyło. Udała więc że tego nie słyszy i poszła dalej w tłum.

piątek, 3 lutego 2012

004

Następnego dnia, gdy Harry miał wchodzić do szkoły z daleka wołał go Max jego najlepszy kumpel.
- Siema Hazza ! -
- Siema Max - przybili sobie żółwika na powitanie.
- Dzisiaj sprawdzian z angielskiego, umiesz ? - zapytał go Max.
- Jaki sprawdzian ?! - krzyknął Harry.
- Oj Harry, Harry. Pani Wings zapowiadała go tydzień temu. -
- Tydzień ? To dla mnie za mało . - powiedział Harry - Ej, Max zrobisz coś dla mnie ? - dodał widząc dziewczyny wchodzące do szkoły.
- Czy on się ode mnie kiedyś odczepi ? - zapytała Jen.
- Eh chłopaki. - powiedziała Steph. - Pierwszą zdaje się mamy fizykę. - dodała i dziewczyny udały się pod klasę numer dziesięć. Po lekcji Max zaciągnął Steph do kanciapy woźnego.
- Max kretynie, co ty robisz ?! - krzyczała na niego Stephanie.
- Mam do ciebie sprawę. - powiedział Max.
-  Nie, nie dam ci spisać na biologii. - powiedziała i chciała wyjść, ale chłopak jej ie pozwolił.
- Nie rozchodzi sie o mnie, ani o ciebie. -
- To o co ? -
- O kogo ! O Harry'ego i  Jenny - powiedział.
- To nie pomogę. - powiedziała.
- Dlaczego ? Ona się mu podoba. Ciągle o niej myśli, od kiedy weszła do klasy. -
- Wiesz, jeśli Harry'emu zależy rzeczywiście na jej osobie, a nie przeleceniu jej i zostawieniu to powinien jakoś inaczej okazywać to co czuje, nie jak ostatnio na kolacji. - powiedziała i miała już wychodzić kiedy dodała -  Niech spróbuje stać się jej przyjacielem. - i wyszła. Wiedziała że postąpiła źle w stosunku do ich przyjaźni, ale nie mogła pozwolić żeby Jenny zmarnowała sobie życie przez jakiegoś śmiecia który po prostu na nią nie zasługiwał.Nie każdy chłopak jest taki sam, a być może Harry to właśnie dla niej ten jedyny.
- Gdzieś ty była ? - zaskoczyła ją Jen na schodach.
- Max mnie porwał ? - powiedziała.
- Randka ? - zapytała na co Steph ją wyśmiała.
- Skąd że milordzie. - powiedziała dziwnym tonem i zarumieniła się. - Pytał o ciebie.
- O mnie ? - zdziwiła się.
- Tak i o Harry'ego. -
- A co ten ma do tego ? -
- Wiesz nie wiem, ale Harry ponoć o tobie myśli. -
- Serio ? To słodkie. - powiedziała. - Ale mam to gdzieś, niech pomyśli o innej - dodała.

***

Po szkole Jenny poszła znów do parku, tym razem sama. Usiadła na ławce i obserwowała ludzi w skateparku. Włożyła słuchawki do uszu, zamknęła oczy i dała się ponieść muzyce.

___________________________________________
Tak krótkie, ale jutro dodam znowu

czwartek, 2 lutego 2012

003

Chwilę później dziewczyny poszły do swoich domów. Jenny sobie przypomniała, że gdy wychodziła z domu zapomniała na stole klucza. Stanęła przed drzwiami i zadzwoniła dwa razy na dzwonek.
- Skarbie, co się stało ? Nie masz klucza ? - zapytała wpuszczając dziewczynę do środka mama.
- Właśnie dzisiaj mi się zapomniało.- odpowiedziała.
- Jen jak wiesz jesteśmy tu z powodu pracy mojej i taty. - zaczęła. - Więc dzisiaj idziemy na kolację do pewnej pani z którą będziemy pracować. Ma też syna w twoim wieku, o ile się nie mylę to chodzi on z tobą do klasy... Harry Owan. - dokończyła.
Na te słowa Jenny o mało się nie zakrztusiła sokiem pomarańczowym który właśnie piła.
- Miło - powiedziała Jen z sarkazmem.
- Ubierz się w coś ładnego. - powiedziała po czym poszła do salonu oglądać telewizję.
Jenn w tym czasie poszła do swojego pokoju poszukać jakiegoś zestawu. W końcu znalazła różową bluzkę na ramiączkach do tego jasne jeansy , blado różowe szpilki i jeansową kurtkę .<too>.  Gdy już wszystko miała przygotowane, poszła wziąć orzeźwiający prysznic, po prysznicu wysuszyła swoje włosy, delikatnie pomalowała rzęsy i nałożyła trochę fluidu, przebrała się w przygotowany wcześniej zestaw. Na zegarze widniała godzina szesnasta. Miała jeszcze trochę czasu, więc odrobiła zadanie domowe.

***

- Witajcie, jestem Anne, a to jest mój syn Harry. - powiedziała pani Owan.
-Witaj Anne, cześć Harry - przywitali się rodzice Jenny, ona tylko mruknęła ciche " dzień dobry "- Ja jestem Joanne, to jest mój mąż Christopher, a to nasza córka Jenny.
Wszyscy weszli do środka i rozgościli się. Kolacja mijała w dobrej atmosferze, dopóki starsi nie chcieli porozmawiać o biznesie i wyprosili Harry'ego i Jenny.
- Ciągle tylko praca i praca. - powiedział Harry wchodząc do swojego pokoju.
- Każdego z nas to czeka. - powiedziała Jenny wchodząc za nim.
- Tak, a jaką chcesz mieć prace ? - zapytał.
- Chciałabym zająć się muzyką, ale coś czuje że z moimi niewspierającymi rodzicami to nie wypali. Wiec zostaje mi dziennikarstwo. - powiedziała.
- Jak zostaniesz dziennikarką to ja jako przyszłe bożyszcze nastolatek mógłbym sie zgodzić na wywiad na osobności. -  zabawnie poruszał brwiami co rozśmieszyło Jen.
- Na to bym raczej nie liczyła. - mruknęła do siebie.
- Dlaczego taka jesteś ? - zapytał po chwili ciszy.
- Taka znaczy jaka ? - zapytała zdziwiona
- Taka tajemnicza. Nie pozwolisz nikomu do siebie dotrzeć. - przybliżył sie do niej.
- Mam swoje powody. - powiedziała i powoli zaczęła się wycofywać. Gdy była już przy ścianie Hazza uśmiechnął się zwycięsko i stanął tak blisko, że czuł jak jej serce bije przyśpieszonym tempem.
- Harry naruszasz moją przestrzeń. - powiedziała przestraszona.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię. - powiedział po czym pogładził ręką jej włosy.
- Nie sądzę, aby był to dobry pomysł. - powiedziała i uwolniła sie od niego.
- Jenny ! Idziemy do domu ! - krzyczała jej mama. Bez ostatniego słowa do Harry'ego, wybiegła z jego pokoju. Dziękując i żegnając się z jego mamą rodzina McCras poszła do domu.
Tymczasem Harry z całej siły kopnął w ścianę.
- Cholera ! Dlaczego ja muszę być taki tępy ! I dlaczego ona tak na mnie dziwnie działa ! - krzyczał na siebie.
- Kto na ciebie działa ? - zapytała jego mama pukając do drzwi.
-  Nie ważne, kiedy znowu spotkamy się z państwem McCras ?- zapytał.
- Nie wiem, pewnie przy najbliższej okazji. - odpowiedziała.

_______________________________

Ktoś to wgl czyta ?!

środa, 1 lutego 2012

002

Przed pójściem do klasy biologicznej, dziewczyny na życzenie Steph zawitały w łazience przez co spóźniły się na lekcje.
- Dzień dobry, przepraszamy za spóźnienie . - powiedziała Stephanie wchodząc do klasy.
- Ooo plastik przyprowadziła nową. - odezwał się chłopak o dłuższych blond włosach.
- Zamknij się wypierdku ! - krzyknęła na niego dziewczyna, że cała klasa zaczęła sie śmiać.
- Dzieci kulturka. - powiedziała biologiczka. - Tym razem dam ci tylko upomnienie Glory, ale tylko dlatego że przyprowadziłaś nową uczennicę. - dodała.
- Tak jest. - powiedziała poszła usiąść.
Jenny dała kartę na podpisy nauczycielce.
- Przedstaw się klasie - powiedziała nauczycielka.
- Jestem Jenny, Jenny McCras. Przeprowadziłam się niedawno z Toronto w stanie Kanada. - powiedziała.
- Co cię przyciągnęło do Paradise ? - zapytała
- Praca rodziców. - dzielnie odpowiedziała brunetka.
- Dobrze, ja jestem Jessica Scott, ale mówią mi... - nie dokończyła zdania ponieważ przerwał jej chłopak siedzący obok Steph.
- Skuterek ! -
- Parker koza po lekcjach ! - krzyknęła pani Scott.- Mówią mi pani Jess, a teraz proszę usiądź z Harrym - pokazała na chłopaka o bujnych kręconych włosach.
Jeszcze tego brakowało. Świetnie wolałabym żeby mnie tir przejechał, niż siedzieć z chłopakiem. W dodatku tak przystojnym. - pomyślała dziewczyna. Posłusznie usiadła obok chłopaka i zaczęła się lekcja.
- Cześć jestem Harry Owan - powiedział po czym wyciągnął do niej dłoń.
- Jenny McCras jak już wiesz. - powiedziała i uścisnęła jego dłoń.
Owan przez całą lekcję patrzył się na nią, była taka tajemnicza. Dziewczynę ciągle to peszyło, nie potrafiła usiedzieć na miejscu, w końcu zapytała.
- Czy mógłbyś przestać się na mnie tak patrzeć ? -
- Czy mógłbym - tak, czy zrobię - nie - Powiedział i uśmiechnął się zadziornie.
W końcu zadzwonił upragniony dzwonek. Wszyscy zerwali się z krzeseł i wybiegli na korytarz ciesząc się pięcioma minutami wolności. Całą przerwę Jenny spędziła w towarzystwie Stephanie, która poznała ją z sąsiadem z ławki Maxem. Gdy całkiem same oparły się o parapet przy klasie matematycznej Steph zapytała.
- Podoba ci się Harry ? -
- Nie, skąd. Dlaczego pytasz ? -
- Nic, tylko on nie odrywa od ciebie wzroku . - powiedziała blondynka ( Steph ) pokazując na loczka.
Jenny  spojrzała w danym kierunku i ich spojrzenia się spotkały.
- Nie chcę mieć nic wspólnego z tym gościem. Od razu widać że podrywacz. - westchnęła brunetka (Jenny)
- Daj spokój kręci się przy nim tyle dziewczyn, a on patrzy tylko na ciebie -
- Właśnie, założę się że po chwili mnie rzuci i złamie serce. Nie chcę by znowu bolało. -
- Znowu ? A to co się stało ? - zapytała Steph, ale Jenny poszła w stronę klasy.

***
Lekcje mijały szybko, dziewczyny niż się obejrzały skończyły zajęcia.
- Masz ochotę pójść ze mną do parku ? Jest taka ładna pogoda, że nie chcę wracać do domu. - zaproponowała Steph.
- Bardzo chętnie. - odpowiedziała Jenny.
- Kiedy miałaś złamane serce ? - zapytała blondynka.
- Nie chcę o tym rozmawiać. - powiedziała Jen.
- To może godzina szczerości ? -
- Jaka godzina ? -
- Godzina szczerości, ewentualnie w tym wypadku może być 10 minut. - powiedziała ze śmiechem Steph.- Chodzi o to, że każda osoba musi odpowiedzieć szczerze na zadane pytanie, tylko że przyżegając na mały paluszek nikt nie może puścić pary z ust. Wiem dziecinne, ale przynajmniej działa i można się wygadać. To jak ? - dodała.
- Zgoda. -
Dziewczyny doszły do parku i usiadły na ławce.
- Ja pierwsza ! - zaklepała blondynka. - Więc, kiedy miałaś złamane serce ? - zapytała.
- Chodzi o nieodwzajemnioną miłość, ja go na prawdę kochałam, a on mnie zignorował. Złamał mi serce, więc jak tylko rodzice dostali lepsza pracę chciałam jak najszybciej wydostać się z Toronto. Przyżegając że nie zakocham się już nigdy. Na swoją śmierć. Nie chcę mieć do czynienia z żadnym chłopakiem. Dlatego błagam cię nie próbuj mnie zeswatać. - powiedziała Jen.
- Przykro mi. Nie wiem co mam powiedzieć. - powiedziała blondynka.
- Nic nie mów tylko podaj mi chusteczkę zanim zacznę płakać. - powiedziała po czym dostała chusteczkę do której wytarła oczy. - Moja kolej. Dlaczego w klasie jeden chłopak nazwał cię plastikiem, przecież nie jesteś pusta. - dodała.
- Wiedziałam, że o to zapytasz. - westchnęła. - Jestem dziewczyną która lubi kolor różowy, lubi modę, lubi się malować i jest blondynkom. Tylko tyle i już zasłużyłam na miano plastika. Tylko że oni nie zauważyli jednej różnicy, ja mam uczucia plastiki są puste nadęte lale. Ty jedna nie widzisz we mnie plastika, a tak mi się zdaje ponieważ gadasz ze mną normalnie. - powiedziała.
- Wiesz na pewno jesteś wspaniałą osobą. W końcu dużo ludzi to doceni i zobaczą jaki popełnili błąd nazywając cię " plastikiem ". Może i znamy się ledwo cały dzień, ale tak dobrze spędza mi się z tobą czas, że czuje jakbyśmy znały sie wieki. - powiedziała Jenny.
- Jak w przedszkolu. Poznałaś osobę, a po chwili wszystko robiliście razem. - powiedziała Steph. - To jak, mały paluszek ? - dodała.
- Mały paluszek. - powiedziała brunetka. Po czym splotły swoje male palce u prawej ręki i uśmiechnęły się do siebie.