UWAGA !!!

Następny rozdział dodam w niedzielę 17.06.2012r.
Zamierzam skończyć tego bloga. W sumie będzie 20 rozdziałów. Mało, ale będą one długie.

niedziela, 5 lutego 2012

006

- Kogo tu przywiało ? Jenny McCras ? - za jej plecami zjawił się  nie kto inny jak Harry.
Jej serce natychmiast przyśpieszyło. Udała więc że tego nie słyszy i poszła dalej w tłum.
Harry szedł za nią po drodze potrącając każdego. Kiedy Jenny doszła do końca korytarza znalazła się w pułapce. Stanęła w koncie i odwróciła się.
- Dlaczego przede mną uciekasz ? - zapytał loczek.
- Ja ? Nie, ja nie uciekam. - odpowiedziała brązowooka.
- To może zatańczysz ze mną ? - 
- Nie, ja nie umiem tańczyć. - skłamała, dobrze wiedziała że najgorsza nie jest.
- W takim razie mogę cie nauczyć. -  
Nim cokolwiek powiedziała, Harry wziął ją za rękę i pociągnął w stronę parkietu. Jej ręce położył na swoich ramionach, a swoimi objął ją w talii.
- Ja, nie sądzę żeby był to dobry pomysł. - powiedziała i chciała się wyrwać.
- Przestań w końcu sądzić, nie myśl ... czuj. - powiedział po czym mocniej ją do siebie przyciągnął.
Spojrzała w jego oczy i więcej nie chciała się wyrywać. Miała go unikać dobrze o tym wiedziała, ale czym bardziej postanawiała tym bardziej jej się to nie udawało. W jego oczach mogła zauważyć skaczącą iskierkę szczęścia. Sama nie wiedziała co o tym myśleć, przecież obiecała sobie coś w Toronto ! Chciała zapobiec katastrofie i odwróciła wzrok. 
Całej sytuacji przyglądała się Steph z Max'em.
- Ja nie mogę ! - powiedziała na ruch Jenny. - Co ona wyprawia, dostała szansę i jej nie bierze. - dodała.
- Jaką szansę ? - zapytał Max.
- Nie ważne. - odpowiedziała.
- A może byśmy tak spróbowali na parkiecie ? - zapytał ponownie Max i poruszał zabawnie brwiami.
- Taa, jasne. Bujaj się ! - odpowiedziała Steph i poszła tańczyć z koleżankami ze szkoły.
Max spojrzał na nią ze smutkiem i poszedł się przewietrzyć.
Piosenka się skończyła i Jenny wyrwała się z uścisku Harry'ego.
- Dziękuję za ten taniec, piękna. - szepnął jej do ucha. Jenn spłonęła w rumieńcach i poszła usiąść na kanapę wzrokiem szukając Stephanie.
- Kogo szukasz ? - zapytała Steph stojąca za nią.
- Rany, chcesz żebym zawału dostała. - powiedziała. - Ciebie szukam. Chciałabym już pójść do domu. - dodała.
- O nie, Jen proszę jeszcze pół godziny. - powiedziała blondynka spoglądając na brunetkę z miną smutnego psiaczka.
- No dobra. - uległa Jenny.
- Dziękuję ! - pisnęła i pobiegła do baru.
Ona stąd nie wyjdzie żywa - pomyślała Jenny.
Stephanie nie odrywała się od barku, Jenny poproszono kilka razy do tańca, gdy w końcu usiadła podszedł do niej Harry.
- Widziałaś moje Max'a ? - zapytał.
- Nie, nie widziałam. A coś się stało ? - zapytała.
- Właściwie to nie wiem gdzie jest, Stephanie powiedziała, że poszedł się przewietrzyć jakieś pół godziny temu. Boje się o niego. - 
- Harry, Max to duży chłopak na pewno sobie poradzi. Ale faktycznie pół godziny temu, a dzwoniłeś do niego. ? - 
- Tak, dzwoniłem z dziesięć razy, nie odbiera. - powiedział zmartwiony.
- Może faktycznie coś się mu stało. -
- Jenny proszę choć ze mną go poszukać. - 
- A co z imprezą ?  Zostawisz tu tak wszystkich ? -
- No nie. Ej Steph popilnujesz imprezy bo .. - nie zdążył nic powiedzieć przez pocałunek Stephanie. Jenny patrzyła na nią z wielkimi oczami. Nie chciała dopuścić do siebie tej myśli, że jest zazdrosna.
- Cześć kochanie ! - powiedziała, kiedy odkleiła się od Harry'ego.
- Stephanie, ile wypiłaś ? - zapytał Harry zaskoczony sytuacją.
- Jeden kieliszek, może 6, ewentualnie 12 - powiedziała i później zaczęła coś śpiewać.
- Jenny zanieś Steph na górę, po prawej stronie pierwszy pokój powinien być wolny, jak nie to zanieś do jakiegokolwiek i połóż spać, ja to zakończę.- 
- Co ?! Ja nie chcę spać. - powiedziała blondynka ledwo stojąc na nogach. Jenny wzięła ją pod rękę i zaprowadziła do pokoju. Położyła na łóżko i przykryła kołdrą.
- Leż tutaj. - powiedziała i chciała już wyjść.
- Aaa z Harry'm masz randkę. Rozumiem ciii, ale on ma zarąbiste usta - rozmarzyła się Steph.
- Skończ już ! - krzyknęła i z hukiem zamknęła drzwi. 
Zeszła na dól i zobaczyła, że wszyscy już wyszli.
- Idziemy ? - zapytał Harry.
- Jasne. - powiedziała Jen i wyszli szukać kolegę.
Jenny nie wiedziała do końca dlaczego poszła właśnie z nim i na pewno to nie było ze względu na Max'a. Zobaczyła w jego oczach ból i zmartwienie tego co niedawno czuła i jeszcze nie do końca się po tym pozbierała. Tak, to to ją ugięło.
Przeszli chyba całe Paradise, kiedy Harry zauważył ...


________________________________
Dzisiaj wieczorem napisze kolejny rozdział, albo jutro rano jak zdarzę bo jadę do Zakopanego ; )
I dedykacja dla Laury , dziękuję < 3

1 komentarz:

  1. o jak fajnie, dostałam dedykacje <3 haha pisz dalej i nie kończ w takich momentach! ;)

    OdpowiedzUsuń