UWAGA !!!

Następny rozdział dodam w niedzielę 17.06.2012r.
Zamierzam skończyć tego bloga. W sumie będzie 20 rozdziałów. Mało, ale będą one długie.

czwartek, 22 marca 2012

016 * ostatni

Włącz to  http://www.youtube.com/watch?v=3dM2qCCg6GE&feature=related




Leży tam. Na tej ogromnej sali, taka krucha, bezbronna. Ja nic nie mogę zrobić.
- Lekarze robią wszystko co w ich mocy. - poinformowała mnie pielęgniarka.
Wszystko co w ich mocy ? To nie jest dobra wiadomość. Gdyby było dobrze nie musieli by tego robić.
Stałem jak słup i wpatrywałem się w szybę, za która leżała moja ukochana.
- Jenny, błagam nie ! Nie zostawiaj mnie tutaj ! Otwórz swoje śliczne oczy, spójrz na mnie ! - zacząłem sie drzeć na tym korytarzu z nadzieją, że się obudzi. Spoglądałem na te wszystkie maszyny podtrzymujące jej życie. - Ja Cię Kocham . - powiedziałem szeptem. Wsłuchałem się w piszczenie jednej maszyny. Tak biło jej serce, w jednym rytmie. Dobrze znałem ten rytm. Zacząłem nucić. 


Stałam na czarnym moście. Byłam gotowa do skoku, lecz jeszcze nie skoczyłam. Nie chciałam, za bardzo go kochałam. 
- Złamałaś obietnicę ! Na śmierć, na śmierć ! - w chórku krzyczały głosy. 
Nagle wiatr zawiał z taką prędkością, że nawet nie zauważyłam, że spadam w dół. Po głowie chodziła mi znana melodia.




Look into my eyes - you will see 
What you mean to me 
Search your heart - search your soul 
And when you find me then you'll search no more 
  



- Tracimy ją ! Tracimy ! - lekarze przekrzykiwali jeden drugiego. Harry stał, opierał się o szybę i nucił.


You know it's true 
Everything I do - I do it for you   

Kiedy z trudem wyśpiewał ostatnie słowa, jej serce przestało bić.
- Nie !. - krzyczał. Wbrew upomnień lekarzy wbiegł na salę, wziął jej kruche ciało i mocno przytulił.
- Jenny, Jenny ! Nie odchodź ! Nie umieraj ! - krzyczał dalej.

Co będzie dalej ? To już zostawiam waszej wyobraźni.

Koniec !

015


- Jenny ?! - wrzasnął chłopak.
- Harry ?! Co ty tutaj robisz ? - zapytała brunetka.
- O to samo mogę zapytać ciebie. - powiedział loczek.
- Tyle, że ja byłam pierwsza. - 
- Kiedy dowiedziałem się, że wyjechałaś coś we mnie pękło. Nie mogłem dłużej wytrzymać, więc przyjechałem do babci. - powiedział. - Twoja kolej. - dodał.
- Chciałam uciec od ciebie i wszystko przemyśleć. - spojrzała na niego. - Nie chciałam się zakochiwać Harry, lecz już za późno. - powiedziała.
Dłońmi chwycił jej twarz i ponownie, tak jak przed wyjazdem złożył na jej ustach pocałunek.
- Tak strasznie za tobą szaleję. - szepnął jej prosto w usta.
- Widzę, że państwo się już znają. - powiedziała babcia Harry'ego wchodząc do pokoju. 
Jenny uśmiechnęła się do Hazzy i zabrała za kończenie sprzątania.


- To wszystko pani Kelly. Do widzenia. - mówiła Jen i chciała już wyjść, lecz Harry zagrodził jej drogę.
- Co powiesz jakbyśmy dziś gdzieś wyskoczyli razem ? - zapytał.
- To zależy gdzie. - odpowiedziała.
- Zobaczysz. Wpadnę o dziewiętnastej. - powiedział.


- Możesz w końcu zdjąć mi tą opaskę z oczu ? - nalegała Jen, gdy chłopak prowadził ją do tajemniczego miejsca.
- Spokojnie .- zaśmiał się. 
Po chwili byli już na miejscu i Harry mógł zdjąć Jenny opaskę.
- Jak tu pięknie. Sam to zrobiłeś ? - zapytała podziwiając koc na którym była ich kolacja, wokół pełno lampioników, a na niebie miliony świecących gwiazd. 
- Dla mojej damy, wszystko. - 
Usiedli na kocu i zaczęli delektować się kurczakiem.
- Przyznaj się, że kurczaka masz z restauracji. - powiedziała brunetka.
- No dobra, ale resztę przygotowałem sam. Nawet to. - wstał po czym włączył z komórki muzykę. - Mogę prosić do tańca ? - wyciągnął do niej dłoń. Ona delikatnie ją chwyciła i wstała. 
Harry objął ja w pasie i bliżej przyciągnął. Kołysali się do znanej obojgu piosenki.
Look into my eyes - you will see 
What you mean to me 
Search your heart - search your soul 
And when you find me then you'll search no more 
 

You know it's true 
Everything I do - I do it for you   
Nucił Harry chwytając jedną ręką policzek brunetki.
- Znam tą piosenkę. - powiedziała.
- Kocham Cię. - wyszeptał. Dziewczyna przystanęła na moment i dokładnie przeanalizowała jego wcześniejsze słowa. Spojrzała mu w oczy i pocałowała.
Po udanej randce, para udała się do domów.
Nie mogli uwierzyć w to co się stało. Z trudem udali się do krainy morfeusza.

Harry'ego obudziły odgłosy syreny pogotowia. Zerwał się z łóżka i zbiegł a dół. 
- Babciu, co sie dzieje ? - zapytał ubierając buty i jakiś sweter.
- Ktoś miał wypadek. - odpowiedziała Kelly.
Owan wyszedł na dwór. Wokół miejsca wypadku zebrało się mnóstwo ludzi, w tym też mama Jenny. Była cała zapłakana, Harry podszedł do niej i zapytał.
- Co się stało ? -
- J-Jenny, ona ... - tyle wystarczyło by Harry zaczął pchać się do karetki.

sobota, 17 marca 2012

014

- Ona wyjechała. - przekazał Harry'emu Max.
- Gdzie ? - zapytał loczek.
- Tego nikt nie wie. Przepraszam, że wcześniej tego nie powiedziałem, ale prosiła mnie o to. - 
- Czyli to przeze mnie wyjechała ? -
- Tak. - powiedział Max spuszczając głowę w dół.
- Co mam teraz zrobić ? - zapytał Hazza.
- To ty nie wiesz co masz robić ?! - wrzasnął Parker.- Człowieku co ty do niej czujesz ? - dodał.
- Ja ... Kocham ją. - powiedział Owan ze łzami w oczach.
- To ja się pytam kim jesteś i co zrobiłeś z Harrym ? - zapytał. - Jeśli ją kochasz, odnajdź ją za nim będzie za późno. -

Jestem tutaj w Victorii, u cioci, uwolniłam się ! Tylko dlaczego chce tam wracać, dlaczego mam jakieś głupie poczucie winy. Dlaczego ciągle o tym myślę ? O tym pocałunku. - Rozmyślała Jenny. Spacerowała dawnymi ścieżkami, obserwowała jak bardzo się te miejsce zmieniło.Mijała ludzi, których dawniej znała. Niektórzy pamiętali ją i lekko zdziwieni uśmiechali się, lecz inni po prostu trącali ją ramieniem. Skierowała się w stronę parku, usiadła na małej ławeczce i szukała wzrokiem pewnego napisu, który rzeźbiła razem ze swoim kuzynem Nathan'em, który już dawno wyprowadził się z domu. Pamiętała słowo w słowo co wtedy mówił, chociaż za wiele nie rozumiała.
- Cio robiś ? - zapytała mała brązowooka brunetka.
- To coś dla ciebie. - uśmiechnął się smutno.
- Djaciego jesteś taki śmutny ? - 
- Myszko, pamiętaj o tym, ze gdy w życiu będzie ci źle, nie ważne z jakiej przyczyny, przyjedź tutaj do Victorii, usiądź na tej ławce i znajdź ten napis. I uwierz, że wszystko jest możliwe, tylko musisz ... - 
- Idź za głosem serca. - powiedziała Jenny, kilka łez spłynęło jej po policzku. Szybko je starła, wstała z ławki i powoli szła w stronę domu. Każda istota, która mijała przypominała jej o Harry'm, widziała go dosłownie we wszystkim. Wtedy zrozumiała, że złamała obietnicę. Zakochała się.


Look into my eyes - you will see 
What you mean to me 
Search your heart - search your soul 
And when you find me then you'll search no more 
 

You know it's true 
Everything I do - I do it for you   
Harry dokładnie wsłuchał się w słowa ulubionej piosenki. Nikt nie chciał powiedzieć mu, gdzie znajduje się ukochana. Przez tę krótką chwilę stała się dla niego jak narkotyk, nie potrafił bez niej wytrzymać. Na " odwyk " postanowił pojechać do jego babci w Victorii. 

- Jenny, Jenny ! - wołała dziewczynę ciotka.
- Słucham ? - zapytała brunetka.
- Mam do ciebie wielką prośbę. Czy mogłabyś pomóc sąsiadce ze sprzątaniem ? Wiesz, ona ledwo co chodzi, a ma do niej wnuk przyjechać. - powiedziała Rose.
- No dobrze. Odpowiednio się ubiorę i zaraz do niej pójdę. - powiedziała Jenny.

- Dzień dobry, ciocia Rose mnie tutaj przysłała jako .... em firma sprzątająca. - zaśmiała się brunetka. - W każdym razie jestem Jenny. - podała rękę starszej kobiecie.
- Witaj dziecino. Miło mi cię poznać, ja jestem  Kelly. - przyjaźniej uściskała brunetkę.- Jak wiesz, ma do mnie wnuk przyjechać. Będzie on spał w pokoju gościnnym, który nie jest w najlepszym stanie. Więc jakbyś mogła go posprzątaćbyłabym wdzięczna. -
Jenny wzięła środki czyszczące i zaczęła sprzątać. 
Gdy wycierała usłyszała dzwonek do drzwi. Poszła wypłukać szmatę. Usłyszała jakiś huk, więc z prędkością światła wybiegła z łazienki. Na podłodze zobaczyła leżącego chłopaka.
- Nic ci nie jest ? - powiedziała po czym pomogła mu wstać. 
- Jenny ?! - wrzasnął chłopak.
- Harry ?! - ....
C.D.N

środa, 14 marca 2012

013

 Miała udać się do łazienki, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Zeszła na dół , spojrzała przez mojżesza i zobaczyła Stephanie.
- Steph, co ty tutaj robisz ? - powiedziała otwierając drzwi.
- Podobno wyjeżdżasz. Czy to prawda ? - zapytała blondynka.
- Tak, nie mogę tutaj zostać. - odpowiedziała brunetka. Dziewczyny weszły do salonu i usiadły na kanapie.
- Wiesz od Max'a - powiedziała Jenny.
- Tak, ale proszę nie wiń go, dobrze zrobił. -
- No okej, ale jak tobie powiedział to znaczy, że ... - nie dokończyła ponieważ drugi raz tego dnia usłyszała dzwonek. Podeszła do drzwi i lekko je uchyliła. Nagle cała zbladła, a jej nogi zaczęły się trząść.
- Tato ? - powiedziała na widok chwiejącego się ojca.
- Gdzie jest ta dzi-dzi-dziwka ? - mówił próbując dostać się do środka.
- Wnoś się stąd. - warknęła Jenny.
- Coś-ś ty powiedziała smarkulo ? - powiedział już zdenerwowanym tonem.
- To co słyszałeś. - dziewczyna z hukiem zamknęła drzwi. 


- Jenny, błagam nie ! Nie zostawiaj mnie tutaj ! Słyszysz, nie zamykaj oczu ! Kochanie proszę. - mówił jakiś znajomy głos. - Look into my eyes - you will see 
What you mean to me 
Search your heart - search your soul 
And when you find me then you'll search no more 
 
You know it's true 
Everything I do - I do it for you   
Śpiewał męski głos, ale kto ? Kto do jasnej cholery !
- Jenny, Jenny ! Błagam nie odchodź. Nie umieraj ! - mówił dalej. Chwila, chwila jak to " Nie umieraj ?! "

- Jenny, jesteśmy na miejscu. - Joanna przywołała córkę do rzeczywistości. - Wszystko w porządku ? - dopytywała.
- Co ? Tak wszystko okej. - powiedziała dziewczyna. Spojrzała na krajobraz. Wszędzie wysokie budynki sięgające nieba, zabiegani ludzie i tabliczka z napisem " Witamy w Victorii ". Jenny odetchnęła, wiedząc, że jest już daleko od Harry'ego. Samochód sie zatrzymał. Jenny wzięła głęboki wdech i wysiadła. Ostatnio była u cioci, kiedy miała zaledwie 4 latka. Wtedy wszystko było prostsze, największym problemem była dżdżownica w majtkach. Na samą myśl o tym brunetka zaśmiała się. Ciocia Rosie wybiegła jak szalona z domu i rzuciła się dziewczynom na szyje.
- Witajcie ! - przywitała je gorąco - Dziewczyny, jak ja was dawno nie widziałam. - Rosie doskonale znała ich sytuację. No może nie do końca sytuację Jen.  Co będzie dalej ? - pomyślała brunetka.

______________________________
Tak wiem krótki, ale nie mam weny.
Ten rozdział jest dedykowany Karolinie ; *
A no i powoli zbliżamy się do końca. Wiem, że miało byc 100 rozdziałów, ale no tak wyszło.

sobota, 10 marca 2012

012


- Chodzi o to, że znamy się tak krótko, a znaczysz dla mnie bardzo wiele. - mówił odwrócony do niej plecami. - Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, może to dziwne, ale moje serce zaczęło mocniej bić. -
- Harry, nie chcę się w tobie zakochiwać. - powiedziała spuszczając głowę w dół.
- Przepraszam, po prostu nie panuje nad sercem. - usiadł obok niej, wziął jej prawą rękę i położył na swojej klatce piersiowej. - Czujesz ? - zapytał. - Ono bije dla ciebie. - na te słowa Jenny zaczęła jeszcze bardziej płakać.
- H-Harry ja ... - nie pozwolił jej dokończyć.
- Wiem, chcesz tylko przyjaźni ! Ale pozwól mi zrobić jedną rzecz. - mówił. - Jedną jedyną rzecz. - jego głos cichnął. - Tylko się nie ruszaj. - zaczął się do niej zbliżać. Dziewczyna jak kazał nie ruszała się, patrzyła tylko w jego oczy. On ujął jej twarz w swoje dłonie i delikatnie pocałował. Chciał żeby ta chwila trwała wiecznie, lecz wiedział, że to by było za piękne. Odsunął się od niej i bez słowa wyszedł z jej domu. 
Jenny podeszła do okna i odprowadziła wzrokiem smutnego Harry'ego co chwile kopiącego kamyki na drodze. Nie mogła dłużej tu zostać, nie po tym co się stało. Opadła na łóżko i znów zaniosła się płaczem, aż w końcu morfeusz zabrał ją do swojej krainy.
Rano Jenny obudziła się o godzinie piątej. Odbyła poranną toaletę i zeszła do kuchni zjeść śniadanie. Gdy zjadła, ubrała buty, wzięła plecak i wyszła z domu. Udała się do parku, usiadła na ławce.
- Dlaczego w życiu nie może być łatwo ? - zapytała samą siebie.
- Bo to życie, nie bajka ? - odpowiedział jej męski głos. Odwróciła sie do tyłu i zobaczyła Max'a.
- Max ? Co ty tutaj robisz ? - zapytała.
- To co ty, ale cicho. Wypisali mnie ze szpitala wczoraj jak poszliście. - powiedział. - A więc jak tam z Harry'm ? - dodał. Jenny na te słowa znów się rozpłakała.
- Max, ja tak nie mogę, on tak nie może, my nie ... - wtuliła się w przyjaciela.
- Ej młoda spokojnie, na pewno wszystko się ułoży. - uspakajał ją.
- Nie mogę tu zostać. - 
- Co chcesz przez to powiedzieć ? - zapytał przerażony.
- Że wyjeżdżam.  - odpowiedziała.
- Jak to ?! Jen, nie możesz uciekać od problemów. - 
- Ja nie chcę nikogo ranić. Rozumiesz ! Po za tym ty tego nie zrozumiesz. Musze iśc, pa - powiedziała i poszła w stronę domu. Dochodziła siódma.

Dziewczyny siedziały na przeciwko siebie.
- Mamo ? - zapytała córka.
- Tak ? - 
- Czy mogłabym pojechać na najbliższy miesiąc do cioci Rose ? - 
- Dlaczego ? -
- Byłaś kiedyś młoda tak ? Wiesz jak to jest . - 
- No dobrze, albo wiesz co ? Razem pojedziemy. To dobrze nam zrobi. - powiedziała matka i postanowiła zadzwonić do jej siostry.
Jenny weszła do swojego pokoju, wyjęła dużą walizkę i spakowała do niej najważniejsze rzeczy. Miała udać się do łazienki, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Zeszła na dół , spojrzała przez mojrzesza i zobaczyła ....
____________________
Siema, wiem krótki, ale jest
twitter - @Aleksandra_1000
mój drugi blog http://sleepy-love-1d.blogspot.com/
blog mojej koleżanki http://directionerkixd.blog.onet.pl/ 

piątek, 9 marca 2012

011

Jenny strasznie cieszyła się ze szczęścia znajomych, lecz w środku ogarniał ją smutek, że ona nie może mieć tak jak oni. Siedziała na swoim łóżku otulona kocem spoglądając na stare fotografie, kiedy to jeszcze mieszkała w Toronto i wszystko było świetnie. Po policzku spłynęła jej łza.
- Nigdy nie będzie tak jak kiedyś. - powiedziała do siebie. - Co ja tak właściwie chcę od Paradise, Steph, Max'a no i Harry'ego ? - dodała po czym upiła trochę gorącej czekolady. Zamknęła album i schowała głęboko do szafy. Usiadła z powrotem na łóżko i spojrzała przez okno.
Masz marzenia, sny, wspomnienia i chciałbyś w nich utkwić, zostawić wszystko wokół, lecz musisz schować je głęboko w szafie i powrócić do rzeczywistości, bo nie chcesz zostawić bliskich. Czasem jednak powracasz i otwierasz szafę, z każdym razem trudno jest ci się rozstać ze swoim wyimaginowanym światem. 
Dziewczyna zeszła z łóżka i powolnym krokiem chciała zejść do kuchni. Słysząc kłótnię rodziców jednak szybko się wycofała. Nigdy nie słyszała jak się kłócili.
- Jak śmiesz w ogóle mówić, że cię zdradziłem ?! Przecież ja cię kocham ! - wrzeszczał jej tata.
- To jak wytłumaczysz te damskie perfumy ?! Ja takich nie używam ! - wrzeszczała jej matka.
- Chciałem wybrać dla ciebie jakiś perfum, a dobrze wiem, że do tego jesteś wybredna. - 
- A te wszystkie sms'y ?! Chris, nie rób ze mnie głupka ! - 
- Czytałaś moje prywatne sms'y ?! - 
Przekrzykiwali siebie na wzajem. Christopher nie wytrzymał i uderzył swoją żonę.Joanna zaskoczona tym co zrobił, przerażonym głosem kazała mu się wynosić.Pobiegła do ich sypialni, wrzuciła do walizki wszystkie jego rzeczy i postawiła przed drzwiami. Tym czasem ojciec za uwarzył przy schodach córkę.
- Jenny skarbie. - powiedział, lecz dziewczyna pokręciła głową i ze łzami w oczach zamknęła się w swoim pokoju. Wzięła telefon do rąk i jeszcze kilka dni temu sama by się zdziwiła, ale zadzwoniła do Harry'ego.
- Halo ? - usłyszała męski dobrze znany jej głos.
- Ha-Harry ? Czy mógłbyś do mnie przyjść ? - zapytała łkając.
- Pewnie, ale co się ... czekaj zaraz będę. - powiedział i rozłączył się.
Jenny opadła na łóżko i płakała do poduszki.
Po chwili usłyszała pukanie do drzwi.
- Proszę. - powiedziała.
- Hej mała, co jest ? - zapytał . - Twoja mama mnie wpuściła, też nie była w najlepszym stanie. - usiadł obok niej i mocno ją przytulił.
- Dziękuję ci, że jesteś. - wtuliła się w jego tors. - Chodzi o to, że moi rodzice się pokłócili. Mój tata zdradził mamę. Co będzie jeśli to koniec ich małżeństwa ? Harry ja tego nie zniosę ! - powiedziała dziewczyna kiedy się trochę uspokoiła.
- Jenny, lepiej żeby się rozwiedli, niż żeby któreś z nich miało nie żyć. Mój tata umarł gdy miałem siedem lat. Nawet nie wiesz co ja wtedy czułem. Każdego dnia siadałem na schodach od domu i czekałem aż przyjedzie. Dzień w dzień, ale nie przyjeżdżał. Wiesz co jest najgorsze ? - powiedział po czym spojrzał na dziewczynę ze łzami w oczach. - Choć minęło tyle lat, gdy jest mi trudno dalej wychodzę przed drzwi, siadam na wycieraczce i gapię się głupio we furtkę myśląc, że to była pomyłka i że zjawi się tu, uściska mnie i razem wejdziemy do domu. - mówił już dławiąc się łzami. Jenny sama nie była lepsza, brakowało jej powietrza. Siedzieli razem wtuleni w siebie i moczyli sobie bluzki. W końcu Harry oderwał się od niej.
- Musisz być silna. Ciesz się, że w ogóle ich masz, że masz przyjaciół i ... - nie dokończył.
- ... że mam ciebie. - dokończyła za niego Jenny. Harry natychmiast wstaną i odszedł kilka kroków.
- Coś nie tak ? - zapytała go Jenny.
- Nie, nic. - powiedział oschle.
- Harry ? - 
- Bo ...
C.D.N
_______________________________
Taaaa ; pp
Dla Eweliny !
Choćby nie wiem co na koncert, a jak nie przyjadą do Polski to znajdę ich i Zayn'owi zabiorę papierosy i żel do włosów, Niall'owi jedzenie i gitarę, Louis'owi zapas marchewek, Harry'emu wyprostuje włosy i Liam'owi dam pełno łyżeczek do łózka.